Już za parę dni, za dni parę
weźmiesz plecak swój i gitarę.
Pożegnania kilka słów,
Pitagoras, bądźcie zdrów,
do widzenia, wam, canto, cantare.
/Halina Kunicka, Lato, lato czeka/
Podstawową ochronę i wspomaganie mojej nożnej siły napędowej opisałem szczegółowo w pierwszym teście sprzętu sportowego, czyli w artykule pod tytułem Mammut MTR Pro Low, gdzie bohaterami były buty do biegania w terenie.
Skoro przenoszenie napędu jest zabezpieczone, mogę przyjrzeć się bliżej zapleczu magazynowemu, czyli plecakowi Mammut Lithium Z 20 (wspominanemu luźno przy okazji mojego celowania w Księżyc).
Zacznę od sprawy najważniejszej, czyli od koloru. Plecak jest zielono-szary (nazwa kodowa dark spring-iron). Bardzo mi się podobają te wyszukane nazwy kolorów jakie stosuje Mammut. Zupełnie jak z amerykańskiego filmu o komandosach ratujących świat przed przeważającymi siłami komunistów, terrorystów lub kosmitów (Alpha Romeo Mike Yankee Alpha Lima Papa Hotel Alpha Bravo Echo Tango). Na zielonym materiale fantastycznie prezentuje się czerwone logo Mammuta! Plecak Lithium Z 20 można sobie sprawić jeszcze w dwóch kolorach (dark orange-iron i smoke-iron). Mnie najbardziej podoba się wersja z zielonym. Over!
Wszelka, mój bracie, teoria jest szara,
Zielone zaś jest życia drzewo złote.
Grau, teurer Freund, ist alle Theorie
Und grün des Lebens goldner Baum. (niem.)
/Johann Wolfgang Goethe, Faust/
Jest to plecak przeznaczony przede wszystkim do biegów górskich, ale nada się do wszelkich aktywności sportowych na świeżym powietrzu. Waży jedynie 630 gramów według producenta. Mnie na wadze kuchennej (której moja żona używa do przygotowywania przepysznych ciast) wyszło trochę więcej, bo około 670 gramów. Jego wymiary wynoszą 48x26x19 centymetrów. Nazwa Lithium w zamyśle projektantów pochodzi pewnie od litu, czyli najlżejszego znanego metalu, o liczbie atomowej 3. Pierwiastek ten jest wysoce reaktywny i palny, dlatego trzeba przechowywać go w olejach mineralnych lub w atmosferze gazów obojętnych. Pamiętam z lekcji chemii, jak kawałek litu wyjęty z nafty i wrzucony do wody kręcił się po jej powierzchni w kółko i rozpuszczał wydzielając ogromne ilości bąbelków (wodoru).
Zamek komory głównej rozpina się aż poniżej połowy wysokości plecaka, dzięki czemu można go wygodnie pakować od przodu, co na pewno doceniłby Jason Bourne poszukujący swojej tożsamości:
Otworzył chlebak i wydostał zeń buty, grube skarpety, zwinięte ciasno spodnie i ciepłą, drelichową koszulę. Gdzieś, kiedyś, w przeszłości nauczył się pakować, wykorzystując miejsce do maksimum; chlebak zawierał o wiele więcej rzeczy, niż można by sądzić. Ale gdzie? Dlaczego? Po co? Pytaniom nie było końca.
/Robert Ludlum, Tożsamość Bourne’a/
Plecak jest przystosowany do zamontowania plastikowego wkładu na wodę (bukłaka) z rurką doprowadzającą płyn do ust. Z komory głównej rurkę można wyprowadzić przez otwory nad pasami naramiennymi z lewej lub z prawej strony i umocować je pod gumowymi uchwytami.
System nawadniający to fantastyczne ułatwienie przy długich biegach, kiedy w każdej chwili można się napić bez konieczności zatrzymywania się i ściągania plecaka. Ważne jest także to, że po włożeniu ustnika ręce są wolne. Pierwszy raz użyłem systemu nawadniającego w plecaku Mammut Lithium Z 20 na biegu Trail du Dents du Midi i jak już pisałem byłem zachwycony.
Plecak ma jeszcze na górze małą kieszonkę z wszytym uchwytem karabinkowym (np. do przypięcia kluczy)…
…i większą zajmującą mniej więcej całą ścianę przednią plecaka (np. na dokumenty, mapy).
Po bokach znajdują się dwie elastyczne kieszenie (np. na zapasowe butelki z wodą, rękawiczki lub czapkę), które mogą być dodatkowo zaciągnięte i zabezpieczone przy pomocy pasków.
System nośny składa się z elastycznych pasów naramiennych, z miękkiej siateczki od strony pleców, która szybko wysycha i pozwala ciału oddychać (3-D Air-Mesh). Od strony zewnętrznej ramiączka wzmocnione są nylonową siateczką. Jak już pisałem, na szelkach są wszyte gumki do umocowania rurki nawadniającej, a także elementy odblaskowe. Pas piersiowy z zapięciem na klipsa i z gwizdkiem można regulować w górę i w dół oraz oczywiście na szerokość. Pas piersiowy zapobiega zsuwaniu się szelek na boki i przemieszczaniu się plecaka w czasie biegu.
Pas biodrowy ma taką samą rolę, a dodatkowo odciąża ramiona (ciężar opiera się dzięki niemu w większości na biodrach). Wykonany jest również z siateczki 3-D Air-Mesh, a na jego lewej części znajduje się jeszcze jedna kieszonka. Moim zdaniem kieszeń jest za bardzo z tyłu i w czasie biegu ciężko do niej sięgać (np. po telefon, który jest obowiązkową częścią ekwipunku w długodystansowych biegach górskich). Jest to jedyny minus, jaki znalazłem w tym plecaku i wierzę, że firma Mammut weźmie sobie do serca moją konstruktywną krytykę i dokona lekkiego face liftingu. Mam nadzieję, że w następnej wersji plecaka Lithium Z 20 kieszonka będzie łatwiej dostępna, czyli przesunięta w kierunku przednim. Można by też od razu dodać drugą, dla symetrii – idealny schowek na małe Conieco do przekąszenia o jedenstej rano…
Na tylnej ścianie plecaka, stykającej się z plecami, znajdują się miękkie podkładki z pianki (3-D EVA foam) z kanalikami wentylacyjnymi, a pomiędzy nimi „komin” umożliwiający cyrkulację powietrza.
Plecak na moje potrzeby jest idealny. Fantastycznie trzyma się pleców, jest bardzo wygodny, nie powoduje otarć i pozwala plecom oddychać. I oczywiście jest zielony.
Rzekł niebieski: Słów mi szkoda.
Każdy z czasem wypłowieje.
A zielony tylko dodał:
– Mam nadzieję… Mam nadzieję…
/Jan Brzechwa, Kolory/
Już trochę kilometrów ze mną przebiegł, więc wiem o czym piszę. Tym bardziej, że mój poprzedni plecak trailowy innej firmy nie był tak komfortowy i lekko ocierał skórę (szwy były zrobione z czegoś co przypominało żyłkę do wędki i w miejscach, gdzie ta żyłka wystawała z materiału robiła ze mnie fakira).
Bardzo polecam używanie kijków w czasie długich górskich biegów. Pomagają utrzymać równowagę, odciążają kolana i można się na nich wspierać, jak już ma się za sobą większość trasy i nogi ledwo wloką się jedna za drugą. Nie są one jednak potrzebne przez cały czas i wtedy przydało by się jakieś miejsce do ich transportu. W moim zielonym plecaku…
Bo ja pan, bo ja król,
Wśród zielonych niw i pól!
/Edmund Wasilewski, Krakowiak/
…jest to bardzo ciekawie rozwiązane. W dolnej części plecaka jest metalowa linka, którą można wysuwać i wsuwać. Do niej wkłada się jeden koniec kijków, a drugi umocowuje w górnej części plecaka przy pomocy zaciąganego paska z klipsowym zapięciem.
Do plecaka można jeszcze teoretycznie doczepić różne przedmioty, które uważa się za niezbędne w czasie zawodów, treningu czy wycieczki (np. kubek). Służą do tego 4 bardzo mocne zaczepy na przedniej części plecaka i 2 na szelkach.
W praktyce, w czasie zawodów dodatkowe rzeczy dyndające przy plecaku tylko zaburzają równowagę i powodują niepotrzebny hałas, ale na spokojną wycieczkę w gronie rodziny lub przyjaciół można zawiesić tam cały Sklepik z marzeniami.