Dlaczego w biegu?

Pobiegłem dzisiaj. Dla przyjemności, zdrowia i treningu siły woli. W bieganiu, tak jak w wielu innych aspektach życia, bardzo ważna jest systematyczność, a więc przyjmowanie naturalnej witaminy D z promieni słonecznych, także musi odbywać się regularnie. Samurajowie powiadali, że “konsekwencja ważniejsza jest od miecza”.

Tym razem biegałem w okolicach Cheseaux-sur-Lausanne i Crissier, a trasa była tak ciekawa, że jej techniczny opis umieściłem w osobnym artykule “Wąwozem rzeki La Mèbre”.

Jak to często bywa w czasie biegu, chrzęst kamyków pod butami, szum wiatru i promienie słońca na twarzy wprowadziły mnie w idealny nastrój do rozmyślań. W poprzednim artykule napisałem dlaczego Mammut. Teraz nastała pora na wyjaśnienie znaczenia drugiej części nazwy bloga…

…dlaczego w biegu?

Gdyby to się działo 30 lat temu w Polsce, można by przypuszczać, że rzucili papier toaletowy do sklepu i biegnę, żeby zająć korzystne miejsce w kolejce lub chociaż zapisać się na listę społeczną. W biegu modlę się, żeby szlag trafił komunistyczne władze, centralne planowanie i Układ o Przyjaźni, Współpracy i Pomocy Wzajemnej, i żeby wreszcie nastał kapitalizm.

Nie! Pudło.

Jestem w biegu teraz, kiedy upragniony kapitalizm panuje na całym świecie (z nielicznymi wyjątkami w stylu “Patria o Muerte” Fidela Castro). Może więc biegnę, żeby dostosować się do pędzącego świata, który jeszcze przyspiesza w pogoni za kapitalistycznym zyskiem, a w którym nazwa „wyścig szczurów” nie dotyczy tych gryzoni od “Dżumy” i “Ratatuj”, ale eleganckich pań i panów w garniturach:

Moi koledzy ścigają ze mną się
Bo do wyścigu każden gotów jest
Moi koledzy z lepszych najlepsi
Trzydzieste piętro w biurowcu szklanych drzwi.

/Kazik, Malcziki/

Nie! Znowu pudło.

Po prostu, “pewnego dnia, tak bez przyczyny, postanowiłem trochę pobiegać” – mam nadzieję, że kojarzycie do jakiego filmu nawiązuję. Biegałem głównie w Krakowie, gdzie stężenie pyłu zawieszonego w powietrzu przekracza normy bezpieczeństwa. Bardzo polubiłem zamkniętą dla ruchu samochodowego drogę przez kolejową stację przeładunkową w Bieżanowie, którą w czasie II wojny światowej zbudowali Niemcy. Dalej biegłem w kierunku Pomnika na Górze Kaim, który upamiętnia odparcie podczas I wojny światowej, przez armię austro-węgierską, ofensywy wojsk rosyjskich, chcących zdobyć Kraków.

Pomnik na Górze Kaim

Pomnik na Górze Kaim

Czasami wybiegałem poza miasto, głównie do górującego nad zanieczyszczoną krakowską niecką Lasu Wolskiego. Udało mi się nawet ukończyć Pierwszy Bieg Po Dolinie Będkowskiej i wbiec, a raczej wejść na Trzy Korony w Pieninach.

Trzy Korony

Widok na Tatry ze szczytu Trzech Koron

Prawdziwy (re)start nastąpił jednak nad wodą wielka i czystą…

Nad wodą wielką i czystą
Stały rzędami opoki
I woda tonią przejrzystą
Odbiła twarze ich czarne.

Nad wodą wielką i czystą
Przebiegły czarne obłoki
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne.

Nad wodą wielką i czystą
Błysnęło wzdłuż i grom ryknął
I woda tonią przejrzystą
Odbiła światło, głos zniknął.
A woda, jak dawniej czysta,
Stoi wielka i przejrzysta.

Tę wodę widzę dokoła
I wszystko wiernie odbijam,
I dumne opoki czoła,
I błyskawice pomijam.

Skałom trzeba stać i grozić,
Obłokom deszcze przewozić,
Błyskawicom grzmieć i ginąć:
Mnie płynąć, płynąć — i płynąć!…

/Adam Mickiewicz, Liryki lozańskie – Nad wodą wielką i czystą/

Nad wodą wielką i czystą

Nad wodą wielką i czystą

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *