Castelmola błyszczy jeszcze wyżej…

Po rozgrzewce na Corso Umberto, wyruszyłem poza miasto. Bieganie w okolicach Taorminy to dzika przyjemność i to nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. W ciągu tygodnia zwiedziłem dużo ciekawych miejsc, ale nie spotkałem zbyt wielu ludzi, za to zwierzęta towarzyszyły mi na każdym kroku.

"Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie. Świat, w którym baśń ta dzieje się..."

“Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie. Świat, w którym baśń ta dzieje się…”

Moje sycylijskie wycieczki biegowe zaczynałem zawsze o świtaniu, żeby później, w normalnych godzinach zwiedzać miasto, teatr grecki i inne turystyczne atrakcje razem z rodziną i przyjaciółmi. “Kiedy ranne wstawały zorze”, wychodziłem z Residence Schuler  na Piazza Padre Pio i ulicą Via Otto Geleng biegłem aż do skrzyżowania z Vico Tauro.

Wygląda na to, że kult Ojca Pio jest bardzo żywy na Sycylii, ponieważ w każdym ze zwiedzanych kościołów widziałem obraz lub rzeźbę z jego podobizną. Oczywiście na placu Ojca Pio nie mogło zabraknąć jego pomnika. Dla Polaków szczególnie interesujące są jego relacje z Karolem Wojtyłą. Jak wynika z zachowanej korespondencji i relacji świadków, Ojciec Pio wiedział, że polski ksiądz w przyszłości zostanie papieżem. Kiedy stygmatyk z San Giovanni Rotondo otrzymał od Karola Wojtyły list z prośba o modlitwę w intencji chorej na raka Wandy Półtawskiej, matki czwórki dzieci, powiedział “jemu nie można odmówić”. Po tygodniu, kobieta w niewytłumaczalny sposób wyzdrowiała. Po otrzymaniu drugiego listu od biskupa krakowskiego, tym razem z podziękowaniami za modlitwę, polecił swojemu współpracownikowi, aby zachował oba listy, ponieważ pewnego dnia będą “bardzo ważne”

Ojciec Pio

Ojciec Pio

Będąc nadal wierny zasadzie “bawiąc – uczyć”, wspomnę jeszcze skąd wzięła się nazwa ulicy, przez którą codziennie przebiegałem i przechodziłem. Otto Geleng był niemieckim malarzem, specjalizującym się w tworzeniu krajobrazów. Przeprowadził się z Berlina do Taorminy w poszukiwaniu pejzaży dla swoich obrazów i trafił w miejsce idealne. Zaczął malować wszystko co mogła zaoferować Taormina, czyli morze, góry, ruiny i pokrytą śniegiem Etnę, z których żadne nie było znane odbiorcom w europejskich miastach. Kiedy jego obrazy były prezentowane na wystawach w Berlinie i Paryżu, wielu krytyków oskarżało go o “wybujałą wyobraźnię”. Wtedy młody artysta uniósł się honorem (skąd my to znamy) i zaprosił niedowiarków do Taorminy, obiecując, że pokryje wszystkie koszty, jeżeli te magiczne widoki nie będą prawdziwe. Krajobrazy okazały się prawdziwe i panowie krytycy zachwycili się miastem. Otto okazał się dobrym przedsiębiorcą i wizjonerem. Po reakcjach swoich kolegów wyczuł nadchodzącą falę zainteresowania regionem i założył pierwszy hotel w mieście, stając się prekursorem turystyki w Taorminie.

Otto Geleng, "Taormina. Widok na ruiny w świetle poranka. W tle ośnieżona Etna", 1872

Otto Geleng, “Taormina. Widok na ruiny w świetle poranka. W tle ośnieżona Etna”, 1872

Wracając do biegu, od skrzyżowania kieruję się w górę po kamiennych schodach między domami mieszkalnymi, do drogi SP10 zwanej inaczej Rotabile Castelmola.

Castelo Saraceno i Castelmola

Castelo Saraceno i Castelmola

Następnie przez dwa przejścia dla pieszych, prowadzące prosto do kolejnych schodów. Po stopniach w górę na zakręt “patelnię” wspomnianej już drogi SP10. Prowadzi ona takimi własnie zakosami do Castelmoli, czyli celu mojej przebieżki. Ja jednak rezygnuję z wdychania spalin z licznych tutaj skuterów Vespa pędzących pod górę – tą przyjemność zostawiam sobie na “Rzymskie wakacje” – i wybieram trasę dla pieszych.

"Rzymskie wakacje"

“Rzymskie wakacje”

Biały drogowskaz z napisem Castelmola wskazuje wąską drogę odchodzącą w lewo, w którą wbiegam. Po około 70 metrach mijam uliczkę prowadzącą w prawo do jakiejś posiadłości i po kolejnych 70 metrach wbiegam na kamienne schodki odchodzące w prawo w górę od drogi. Są one oznaczone napisem Castelmola Porta dei Saraceni 902 D.C. na żółtej tablicy. Od tego miejsca zaczyna się trasa piękna, dzika i… zaniedbana.

Tu gdzieś jest ścieżka

Tu gdzieś jest ścieżka

Z pomiędzy kamiennych stopni wyrasta trawa, a drewniana balustrada jest połamana. Widać, że czasy świetności ta promenada ma już dawno za sobą. Nic to, taką własnie drogą wspinam się po zboczu wzgórza na którym wznosi się Castelmola. Trzeba uważać i patrzeć pod nogi, ponieważ od czasu do czasu zdarza się nawet zapadnięta nawierzchnia, a nie było by bezpiecznie spaść w przydrożne chaszcze. Trasa przez lasek, w kierunku północno-zachodnim, kończy się po chwili i wybiegam na otwartą przestrzeń pod dużą skałą z prawej strony ścieżki. Po około 100 metrach przebiegam przez ruiny bramy przez którą w roku 902 Emir Ibrahim Ahmed wkroczył do Taorminy, ostatniej twierdzy bizantyjskiej na Sycylii i zniszczył miasto.

Porta dei Saraceni

Porta dei Saraceni

Arabowie wykorzystali osłabienie Cesarstwa Bizantyńskiego i od VII wieku organizowali ataki na południowe wybrzeże Sycylii, które były kontynuowane bez większych sukcesów w kolejnych stuleciach. W roku 827 wylądowali w mieście Mazara z ponad 10 tysiącami wojowników, z konkretnym celem zdobycia całej wyspy. Taormina, dzięki swojemu położeniu długo odpierała ataki najeźdźców, aż wreszcie emir dostał się do miasta od północy, przez Bramę Cuseni, nazwaną następnie Bramą Saraceńską (Porta dei Saraceni), żeby pamiętać o tym tragicznym wydarzeniu. Miasto zostało splądrowane i zniszczone, mieszkańcy wymordowani i tylko młode dziewczyny zostały oszczędzone, ale… wysłane do haremów w Bagdadzie.

Od bramy droga prowadzi w kierunku zachodnim i południowo-zachodnim. Na drodze pojawia się szuter z drobnych skał wulkanicznych, który ostrymi krawędziami kaleczy buty. Po 90 metrach ścieżka kieruje się na północ, w kierunku Castelmoli i zakosami wspina się po zboczu. Od czasu do czasu towarzyszą mi ładne, ale zniszczone latarnie imitujące stylem “belle epoque”.

Balustrada do remontu (za pieniądze Konfederacji Szwajcarskiej?)

Balustrada do remontu (za pieniądze Konfederacji Szwajcarskiej?)

Biegnę dalej pod górę, nie zważając na trudności techniczne, a nawet ciesząc się, że jestem sam i nie obijam się o innych ludzi jak na tatrzańskich szlakach, gdzie nawet wspinając się na Rysy, najwyższy szczyt Polski (2499 m n.p.m.), trzeba stać w kolejce.

"I am the Lizard King I can do anything"

“I am the Lizard King I can do anything”

Pod koniec wspinaczki znowu pojawia się więcej roślinności. Po chwili od trasy odchodzi alejka w prawo w dół, która prowadzi do kapliczki Chiesa San Biagio z I wieku.

There's still time to change the road you're on

There’s still time to change the road you’re on

 

Chiesa San Biagio

Chiesa San Biagio

Podsumowując, trasa czasy świetności ma już za sobą i zdecydowanie przydałby się jej remont. Jestem pewien, że kiedy Sardynia dołączy do Konfederacji Szwajcarskiej jako 27 kanton (Canton Marittimo), Sycylia pójdzie w jej ślady i dofinansowanie turystyki będzie jednym z głównych punktów planu inwestycyjnego dla zamorskich posiadłości Szwajcarii.

Do Castelmoli wbiegam od południa na ulicę Via Circonvallazione Sud. Teraz trzeba improwizować, ponieważ ilość wąskich i krętych uliczek jest tak duża, że trzymanie się dokładnie trasy, gdybym ją opisał byłoby stresujące, a stresów należy unikać. Generalnie kierować się trzeba w górę, na północ-północny-wschód, aż dotrze się do dużego placu i tarasu widokowego. Z ciekawością wspinam się do zamku i… zastaję bramę zamkniętą z powodu remontu.

Od tarasu widokowego zbiegam w dół znaną już drogą SP10 i po około 100 metrach skręcam w prawo na schodki, które przez parking prowadzą do deptaku schodzącego zakosami w dół w kierunku Taorminy. Kierując się tą trasą dobiegam znów (uff) do drogi SP10. Przez chwilę biegnę ulicą i po 250 metrach skręcam w lewo po skosie, w uliczkę Via Madonna Rocca prowadzącą pod górę do Sanktuarium Matki Boskiej na Skale.

Santuario Madonna della Rocca

Santuario Madonna della Rocca

Nie byłbym sobą, gdybym nie podbiegł jeszcze wyżej, do Castelo Saraceno, po popękanych schodach, nie chronionych już nawet połamanymi balustradami. A tu niestety znowu niemiła niespodzianka – zamknięte z powodu remontu. Szwajcario przybywaj!

Wracam więc do sanktuarium i zaczynam zbiegać w dół po drodze krzyżowej (passione strada), z której roztacza się piękny widok na zatokę i Piazza IX Aprile.

Widok na Piazza IX Aprile z Santuario Madonna della Rocca

Widok na Piazza IX Aprile z Santuario Madonna della Rocca

Po kilku minutach znajduję się w centrum Taorminy i znowu na Corso Umberto – czy to jakieś czary? A właściwie to dobrze się składa, kupię parę cytryn do herbaty…

Sycylijska cytryna

Sycylijska cytryna

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *