Wsiadajcie madonny
madonny
Do bryk sześciokonnych
…ściokonnych!
Na północy Lozanny, około 500 metrów powyżej tafli Jeziora Genewskiego (Lemańskiego), rozciąga się wielki zielony las – Bois du Jorat. Często odwiedzam go, żeby pojeździć tu na rowerze lub pobiegać, a co roku wraz z rodziną uczestniczymy w wielkim święcie rowerowym: Journée Lausannoise du Vélo.
Najbardziej znanym i najczęściej wybieranym punktem startowym dla wszelkiego rodzaju wycieczek jest centrum sportowe Mauvernay w Chalet-à-Gobet. Mają tam swój początek ścieżki zdrowia (Zurich Parcours Vita i Helsana trails), ścieżki do jazdy konnej oraz trasy dla rowerów górskich.
Tam też udałem się owego dnia, kiedy postanowiłem przebiec trasę o wdzięcznej nazwie Le Chemin des Fontanies des Bois du Jorat. Droga fontann została utworzona w roku 2003 z okazji Światowego Dnia Lasu i Światowego Dnia Wody, które z inicjatywy ONZ obchodzimy 21 i 22 marca.
Konie wiszą kopytami
nad ziemią.
One w brykach na postoju
już drzemią.
Już przed wiekami, najbardziej obfite źródła w lasach na północ od Lozanny zostały uchwycone w sieć wodociągów dostarczającą wodę pitną do miasta i okolicznych gmin. Źródła o mniejszym znaczeniu zostały wykorzystane do zasilania fontann na skraju dróg leśnych, z których przede wszystkim korzystali drwale. Dzisiaj mogą korzystać z nich wszyscy odwiedzający ten uroczy zakątek.
Wodociągi lozańskie (Service de l’eau) oraz służby leśne (Service des Forêts domaines et vignobles) przygotowały poręczną mapkę z przebiegiem trasy i lokalizacją poszczególnych fontann.
Pomocne są też przydrożne, drewniane drogowskazy z napisem Chemin des Fontaines oraz tablice informacyjne przy każdej fontannie.
Trasa podstawowa mierzy 12 kilometrów. Ci, którzy chcą zobaczyć 2 dodatkowe fontanny muszą dodać jeszcze 7 kilometrów.
Drgnęły madonny
I orszak konny
Ruszył z kopyta.
Lata dookoła
Gramofonowa
Płyta…
Jako buntownik z wyboru wybieram kierunek odwrotny niż sugeruje ulotka, ale za to zgodny z ruchem wskazówek zegara. Z budynku centrum sportowego kieruję się w lewo i zaraz za tablicami informacyjnymi z mapkami okolicznych tras biegowych i rowerowych skręcam jeszcze raz w lewo i zaczynam biec w górę asfaltową ścieżką. Przebiegam obok pokaźnych budynków należących do służb leśnych i biegnąc dalej przekraczam drogę Route des Corbessiers. Tym razem w dół, aż do Route du Golf, a po drugiej stronie ulicy, dalej leśną ścieżką na zachód, aż do Fontanny Wojskowej [1] (Fontaine des Militaires), znajdującej się około 2 kilometry od startu.
20% wody, która spada na ziemię w postaci deszczu lub śniegu przesącza się przez podłoże molasowe*, które występuje na tych terenach, a następnie dostaje się do wód gruntowych. Zanim woda dotrze ponownie do powierzchni i wytryśnie w postaci źródła, jest dodatkowo filtrowana i mineralizowana przez skały, przez które przepływa (tutaj najczęściej skały wapienne).
*Molasa (łac. mollis ‘miękki’) – skały osadowe, których sedymentacja zachodziła w sąsiedztwie gór, podczas ich wypiętrzania się lub wkrótce po wypiętrzeniu; ich głównym składnikiem są okruchy skalne pochodzące z niszczenia gór.
Dla porządku i bezpieczeństwa muszę nadmienić, że woda w fontannach na trasie może być pitna (eau potable) lub niekontrolowana (eau non contrôlée). Woda niekontrolowana nie oznacza, że jest ona niezdatna do picia. Oznacza to tylko tyle, że służby wodociągowe nie są w stanie zapewnić ciągłej kontroli jakości tej wody i w zależności od warunków zewnętrznych mogą występować zmiany w jej wyglądzie, zapachu, smaku, mikrobiologii i składzie chemicznym (na przykład po obfitych opadach deszczu).
Następne 600 metrów przebiegam szutrową leśną ścieżką Chemin des Liaises w kierunku zachodnim. Kiedy dobiegam do asfaltowej drogi Route des Planches, po przeciwnej jej stronie dostrzegam już następna fontannę – Fontannę Kamieni Młyńskich [2] (Fontaine des Meules).
Jak już zauważyliście, nazwy niektórych fontann są dziwaczne, a ich etymologia może sięgać „mroków średniowiecza” (chociaż tak naprawdę średniowiecze nie było wcale mroczne). W niektórych przypadkach pochodzenia nazw nie da się ustalić… Tak czy inaczej, twórcy Drogi Fontann starali się jak mogli i przy każdej fontannie umieścili informacje na jej temat. Nie będę wiec podawał tych informacji, tylko całym sercem zachęcam do samodzielnego zbadania trasy i poznania historii fontann, źródeł z których pochodzi woda i jej składu chemicznego…
Od Fontaine des Meules ruszam na północny wschód, lekko pod górkę przez las i kiedy docieram do drogi asfaltowej, skręcam w prawo. Po około 1 kilometrze od poprzedniej fontanny docieram do Chalet des Enfants, uroczej restauracji serwującej dania kuchni szwajcarskiej, a w szczególności regionalnej.
Tym razem tylko wspominam poprzednie wizyty w tym lokalu, piję wodę ze znajdującej się na podwórku Fontaine du Chalet des Enfants [3] i ruszam dalej w kierunku wschodnim drogą asfaltową. Tuż przed skrzyżowaniem z drogą główną skręcam w prawo pomiędzy drzewa, którędy biegnie szlak pieszy (żółty drogowskaz), przekraczam ponownie drogę Route des Planches i ścieżką leśną biegnę aż do Fontaine des Gollies [4]**.
**Gollies może znaczyć: zagłębienie (depresja) pełna wody, wydrążenie wypełnione wodą, kałuża, staw. W gwarze Szwajcarii romańskiej znaczy „dziura w strumieniu”, a w średniowiecznej łacinie „dziura” lub „staw”. Przysłowie mówi „Ça pleut toujours dans les grandes gollies”, czyli deszcz pada zawsze do dużych kałuży, co oznacza, że pieniądz zawsze idzie do pieniędzy.
Piję kilka łyków, robię kilka zdjęć, a następnie kilka kroków, ponownie do drogi Route du Golf. Przekraczam ją i ścieżką między łąką a lasem biegnę na północ-północny wschód, cały czas trzymając się znaków Chemin des fontaines. Po 1,5 km przebiegam przez mostek nad największym strumieniem przepływającym przez Las Jorat i zatrzymuję się na moment przy Fontaine des Côtes [5]. Nazwa tej fontanny pochodzi od malowniczych i krętych brzegów rzeki Le Talent.
Wspomniana wcześniej oficjalna mapa jest na tyle dokładna, że nie trzeba się trzymać cały czas wyznaczonej drogi, ale można szukać własnych ścieżek, skrótów lub… wydłużeń. Mapa jest jak kodeks piratów, raczej zbiorem wskazówek, a nie rzeczywistych zasad.
Code is more what you’d call “guidelines” than actual rules.
/Captain Barbosa do Elizabeth Swann/
W celu zobaczenia dwóch kolejnych (nadprogramowych fontann), musiałbym biec tam i z powrotem tą samą drogą, jak proponują autorzy trasy, co zawsze wzbudza moją głęboką niechęć. Nie biegnę zatem nadal prosto na północ, jak sugeruje mapa i drogowskazy, ale cofam się kilkadziesiąt metrów przez mostek i skręcam w pierwszą ścieżkę odchodząca w prawo (na północny zachód).
Szutrowa droga biegnie stromą skarpą nad korytem rzeki Le Talent i jest cały czas równoległa do trasy oficjalnej biegnącej poniżej na drugim brzegu, a którą będę wracał już za chwileczkę, już za momencik… Ścieżka wraz z rzeką skręca na południowy zachód, a po chwili na zachód.
Mijam znajdujący się po prawej stronie ścieżki budynek wodociągów. Kiedy dobiegam do zakrętu asfaltowej szosy Les Saugealles, robię 3 kroki prawym poboczem i wbiegam znów w wąską ścieżkę prowadzącą w prawo w dół między drzewami. Docieram nią ponownie do asfaltowej drogi, która w międzyczasie zmieniła nazwę na Route de l’Abbaye i skręcam w prawo do… Abbaye, czyli opactwa.
Opactwo Montheron założone w 1142 roku przez Cystersów nie pełni już swojej dawnej roli. Z czasów świetności pozostał tylko mały kościół i… duża restauracja. Fontaine de l’Abbaye de Montheron [6] i zasilające ją źródło Świętego Hipolita leżą po przeciwnej stronie drogi, na początku trasy powrotnej wzdłuż koryta Le Talent.
Zanim jednak będę mógł ruszyć w tamtym kierunku, muszę „zaliczyć” jeszcze jedną fontannę, do której niestety prowadzi tylko droga asfaltowa. Biegnę zatem dalej Route de l’Abbaye w kierunku zachodnim aż do Route de Montheron i skręcam w lewo. Po około 100 metrach po lewej stronie drogi znajduje się asfaltowy plac z małym budynkiem, za którym ukrywa się Fontaine de l’Orée des Bois [7], czyli „fontanna na skraju lasu”.
Do skraju lasu jest dziś daleko, co potwierdza tylko negatywny wpływ człowieka na przyrodę. Chociaż trzeba przyznać, że Szwajcarzy ochronę lasów wpisali w końcu do swojej konstytucji, co jest pomysłem godnym naśladowania.
Wracam do opactwa po swoich śladach i zgodnie z moim własnym planem ruszam w górę rzeki Le Talent, która wcina się malowniczo w strome ściany wąwozu. W okresie zimowym na molasowych skałach tworzą się fantastyczne wodospady lodowe, ale dolina jest piękna i warta zwiedzenia przez cały rok.
Po około 2,5 kilometra od opactwa dobiegam do ścieżki, przy której znajduje się Fontaine des Côtes [5], a którą opuściłem około godziny temu, żeby urozmaicić moją wycieczkę krajoznawczo-biegową. Nie wracam już do tej fontanny, tylko skręcam ostro w lewo pod kątem 180 stopni i biegnę szutrową drogą pod górę na północ. Po 600 metrach droga skręca ponownie na południe (nie odbijam do Froideville), a po kolejnych 550 metrach zatrzymuję się przy drewnianej chatce i znajdującej się za nią Fontaine des Trois Moineaux [8]. W tym przypadku etymologia nazwy jest prosta – ktoś…, kiedyś… zobaczył trzy wróbelki kąpiące się w tej fontannie, a że wróble w lesie są rzadkością, więc tak już zostało.
Po następnych 1,2 km dobiegam do Fontaine du Paiement [9], przy której jeszcze w latach siedemdziesiątych inspektor leśny wypłacał (jak sama nazwa wskazuje) pensje kilkunastu drwalom pracującym w Lesie Jorat. Piję wodę czekając na Godota, przepraszam…, na inspektora, ale się dziad nie pojawia i nic nie wypłaca, więc obrażam się i biegnę dalej.
Przekraczam ponownie Le Talent, dużo węższy w tym miejscu i po kilkudziesięciu metrach skręcam ostro w lewo, na wschód. Kiedy otwiera się przede mną rozległa polana, skręcam w prawo przy ścianie lasu i mniej więcej w połowie łąki, zgodnie z drogowskazem „ścieżki fontann” skręcam w lewo. Na asfaltowej drodze skręcam w prawo w kierunku widocznego już budynku, przy którym często pasą się konie.
Jest to Fontaine de Moille Saugeon [10], oddalona od swojej poprzedniczki o 1,2 kilometra. Nazwa fontanny sugeruje, że było to kiedyś „wilgotne miejsce, gdzie rosły wierzby”. Teraz nie ma wierzb, a miejsce nie jest wcale wilgotne.
***Moille – miejsce wilgotne, torfowisko, miejsce bagniste, często w zagłębieniu terenu; z łacińskiego ‘mollis’ – miękki, delikatny.
****Saugeon – wierzba; z łacińskiego ‘salix’ i francuskiego ‘saule’, czyli drzewo, które zazwyczaj rośnie na łąkach i wzdłuż potoków.
A gdyby nawet poszły, to gdzieżby?
Gdzieżby poszły, powiedzmy, wierzby?
Nad rzekę? I tak są nad rzeką,
A nad morze iść – za daleko.
/Jan Brzechwa, Drzewa/
Zatem dalej, w kierunku morza… Śródziemnego, czyli na południe, lekko pod górkę, ponownie do lasu. Po kilkuset metrach skręcam z dróżki asfaltowej w lewo, na drogę szutrową i dobiegam do Fontanny Prezydenta [11] (Fontaine du President).
Nie chodzi tu ani o „przywódcę wolnego świata”, ani o przywódcę narodu, który „tak się wdroży do cierpliwie i długo noszonej obroży, że w końcu gotów kąsać — rękę, co ją targa”. Fontanna znajduje się po prostu tuż obok największej i najwyższej jodły pospolitej (białej) w Lesie Jorat, którą nazwano „Prezydent”.
Wiek tego drzewa szacuje się na 300 lat, a jego wysokość wynosiła ponad 50 metrów, zanim zostało „skrócone o głowę” ze względów bezpieczeństwa. Powinno teraz nazywać się Major, a nie Prezydent, jak Major Davel, którego ścięli Berneńczycy, okupujący swego czasu Kanton Vaud. O tym ważnym dla Szwajcarii romańskiej wydarzeniu pisałem w artykule Z Ouchy do Saint-Sulpice.
Jeszcze 1,1 kilometra i dobiegam ponownie do Chalet-a-Gobet. Zanim jednak zamknę pętlę mojej trasy, odwiedzam jeszcze Fontaine du Chalet-a-Gobet [12], której granitowy zbiornik stoi tuż przy oberży serwującej dania kuchni lokalnej.
Fontanna była używana do pojenia koni, które transportowały ludzi i towary drogą łączącą Lozannę z Bernem. Ja koniem nie jestem, ale mimo wszystko piję czystą i zimną wody, po czym spokojnie podbiegam do centrum sportowego, spod którego startowałem – coś się kończy…
***
Twórcy trasy ostrzegają w swojej ulotce, że korzystanie z niej po zmroku może być niebezpieczne, więc już wiecie, gdzie mnie szukać przy najbliższej pełni księżyca – coś się zaczyna…
Widzę baśń zwierciadlaną, kędy zamiast słońca,
Nad zwłokami praistnień orszak gromnic czuwa,
Baśń, co się sama z siebie bez końca wysnuwa
Po to, aby się nigdy nie dosnuć do końca…
/Bolesław Leśmian, Prolog/