Uduchowione rozważania z poprzednich wizyt w Krakowie opisałem w nastroju bożonarodzeniowym w artykułach Pasterka na Srebrnej Górze i Na prawym brzegu Wisły… (Pasterka u Benedyktynów). Tym razem znów coś konkretnie związanego z krakowskim bieganiem (tak jak w artykule Historia kołem się toczy), chociaż jak zawsze będą „wycieczki” historyczno-informacyjne, czy żartobliwo-moralizatorskie.
Z Mariackiej wieży
na srebrnej trąbce.
Co to za koncert?A pod Wawelem
do jamy ścieżka.
Kto w jamie mieszkał?Kogut na Rynku
macha skrzydłami.
Kto jeździł na nim?Konno, z buławą,
brodą do pasa.
Któż to tak hasa?U czapki pióro
i wiatr w sukmanie.
Co to za taniec?Kłębami dymów
światła zasnute.
Czy znasz tę hutę?Ten Wawel, Rynek,
gołębi dwieście,
w jakim to mieście?
/Jerzy Kierst, Czy to Kraków/
Kraków to miasto w Polsce, a konkretnie w Małopolsce. Żeby być precyzyjnym dodam, że w powiecie krakowskim, nad rzeką Wisłą, która „płynie po polskiej krainie”. Mam nadzieję, że czytelnicy mojego bloga wiedzą co nieco na temat Krakowa.
Na przykład to, że przez kilkaset lat był stolicą Polski, że tutaj Mikołaj Wierzynek zorganizował słynną ucztę dla europejskich władców, za panowania króla Kazimierza Wielkiego i że tu studiował Mikołaj Kopernik, który jeszcze wtedy nie był pewny, czy to Ziemia krąży wokół Słońca, czy Słońce wokół Ziemi.
W Krakowie malował, pisał i tworzył Stanisław Wyspiański, który widział swój teatr ogromny…
…tutaj przygotowywał się do prowadzenia barki Kościoła światowego kardynał Karol Wojtyła…
… i w tym oto mieście Daniel Bukowski kupił swój pierwszy produkt Mammuta.
Opisać Kraków w kilku zdaniach, to wielka sztuka lub… świętokradztwo. To tak, jakby opisywać w paru słowach Rzym, Shangri-la czy ściany tunelu czasoprzestrzennego. Dlatego niech te parę linijek wstępu oraz to, co napiszę za chwilę, zachęci Was do dogłębnego zapoznania się z wielowiekową historią Krakowa, a najlepiej skłoni do odwiedzenia Stołecznego Królewskiego Miasta osobiście.
***
Wiem, miało być o bieganiu. I będzie…, ale na punkt startowy mojej sentymentalnej trasy wybrałem miejsce z moich lat dziecinnych, pełne wspomnień, wypada więc napisać o nim kilka zdań (oraz zrobić kilka zdjęć, oczywiście aparatem Zorka 5).
W Krakowie, który przez mieszkańców uważany jest za pępek świata (istnieje osobna dziedzina nauki – krakauerologia, głosząca wyższość Krakowa nad resztą świata, a jej głównym ekspertem jest Leszek Mazan), jest pewna dzielnica, uważana z kolei przez tubylców za pępek Krakowa. Znajduje się ona nieco na zachód od Wawelu, oddzielona od reszty miasta rzeką Wisłą, Alejami Trzech Wieszczów i Wielką Łąką (Błonia Krakowskie).
Może gdzieś wsie słyną z urody,
Może gdzieś są rajskie ogrody,
Może gdzieś są miasta ze srebra,
Może gdzieś niczego już nie brak?
Ale nie ma tam wiatru od Błoni,…
Nie ma Wisły płynącej od Tyńca,
Ale nigdzie nie tańczy lajkonik –
Nigdzie nie ma na świecie Zwierzyńca!
/Tadeusz Kwiatkowski, “Romek i Julka”/
Tak, Zwierzyniec… Wieś przyłączona do Krakowa w 1910 roku, która wniosła wiele lokalnych tradycji do historii miasta.
To stąd „konno, z buławą, broda do pasa” wyrusza Lajkonik, czyli brodaty jeżdziec na sztucznym koniku przytwierdzonym do pasa, w stroju “tatarskim”, z ogromną buławą, której uderzenie ma przynosić szczęście na cały rok. Geneza pochodu ma kilka wersji, ale mnie najbardziej podoba się ta o dzielnych zwierzynieckich flisakch (“włóczkach”), którzy obronili miasto przed najazdem tatarskim, a powracając przebrani w stroje zabitych najeźdżców i na ich koniach, dali początek wielowiekowej tradycji.
To tutaj w Poniedziałek Wielkanocny odbywa się nasłynniejszy odpust parafialny – Emaus i stąd wywodzi się tradycja budowy bogato zdobionych szopek krakowskich, których konkurs odbywa się rok rocznie na Rynku Głównym, a wystawę pokonkursową można podziwiać w Pałacu Krzysztofory.
W tej dzielnicy mieszkał Jacek Malczewski, Gustaw Holoubek, Roman Polański i, nie chwaląc się, JA.
Zwierzyniec jest miejscem magicznym, otoczonym jakimś polem siłowym, dzięki któremu szalony pęd współczesnego, zewnętrznego świata zwalnia, jakby zdawał sobie sprawę, że są rzeczy cenniejsze od wyścigu szczurów i nie należy ich niszczyć, a tradycja to…
Koniec części pierwszej
Świetny artykuł, szczególnie o Zwierzyńcu, bo i ja tam byłem i śmigusa -dyngusa doświadczyłem a rzut kamieniem od Zwierzyńca jest Łobzów a z Łobzowa przyleciał ptaszek, przyleciał ptaszek z Łobzowa i usiadł na rynku Krakowa asa tadrasa asa tadrasa usiadł na rynku Krakowa a na tym rynku w Krakowie domy stanęły na głowie ……
pozdrowienia z Krakowa!!!