Po dowcipnym początku, szczególnie dla osób zaznajomionych z polską kinematografią, napiszę bardziej na poważnie skąd przychodzę, kim jestem, dokąd zmierzam i dlaczego stworzyłem blog Mammut On The Run.
Po prawie siedemnastu wspólnie spędzonych latach rozwiązano ze mną umowę o pracę.
W pełni rozumiem, akceptuję i popieram tą decyzję. Jestem dumny, naprawdę dumny, że mogłem przyczynić się do dalszego niezakłóconego rozwoju organizacji. Sytuacja ta przypomniała mi fragment wiersza Juliusza Słowackiego „Testament mój”:
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba – na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!…
I ja z dumą, prawdziwą dumą widzę siebie jako ten kamień rzucony na szaniec walki o obniżenie kosztów i zwiększenie konkurencyjności. Z punktu widzenia firmy, dostosowanie się do zmian spowodowanych moim zwolnieniem będzie trudne. Trochę czasu zajmie ukształtowanie nowych struktur korporacyjnych i dostosowanie się do nich. Jednak jestem przekonany, że podjęte kroki umożliwią organizacji sukces w przyszłości i zapewnią konkurencyjną pozycję na rynku.
Nie rozumiem – powiedziała Alicja. – To okropnie zagmatwane!
Są to skutki życia na wspak – powiedziała łagodnie królowa. – Wszystkim się od tego początkowo kręci w głowie…
/Lewis Carroll, O tym co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra/
Wystarczy już pisania o tej kupie… wspomnień. Odcinam się od niej grubą kreską. Zrzucam zasłonę milczenia. Wkładam między bajki.
Coś się kończy, coś się zaczyna…